Długo zbierałem się do napisania tego artykułu. Poruszę w nim jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w kwestii malowania modeli do gier bitewnych, wzbudzających wiele skrajnych emocji, często doprowadzające do rozpadów wieloletnich przyjaźni, awantur na turniejach i konkursach malarskich.

Tak, dziś napiszę całą prawdę o korzystaniu z aerografu. Czuję się winny społeczności za tak aktywne propagowanie korzystania z niego, w sytuacji kiedy znałem CAŁĄ prawdę o nim i efektach które wywołuje.

Mam nadzieję że osoby, które dzięki mnie zaczęły korzystać z tego narzędzia, wybaczą mi to i zrozumieją w jakiej pozycji się znajdowałem.



 

 


 

Na początku chciałbym zaznaczyć najbardziej kluczową kwestię. Malowanie aerografem nie wnosi do naszego arsenału technik malarskich NICZEGO czego nie da się osiągnąć malując pędzlem. Gradienty na płaskich powierzchniach, pre-shading pod glaze i inki, OSL (efekty źródeł światła na modelach), nakładanie specjalnych rodzajów farb.

 

Nie ma ŻADNYCH technik, dedykowanych tylko dla aerografu, airbrush blending to mit wymyślony przez fanów tego narzędzia i składa się głownie z malownia normalnym pędzlem! To wszystko bez problemu uzyskacie malując tradycyjnie. Wystarczy oczywiście odrobina zaangażowania, wyobraźni (zwłaszcza w przypadku określania rozkładu światła) i brak WYMÓWEK. 

 

Oczywiście po drugiej stronie medalu warto zaznaczyć że aerograf nigdy, never ever nie pozwoli nam zastosować wszystkich możliwych sztuczek. Chociażby edge higlighty, albo drybrush! Powodzenia z próbowaniem!


 


 

Należy też powiedzieć, że esencją naszego malarskiego hobby, jest malowanie pędzlem. To z nim zaczyna każdy  z nas, to on jest absolutem jeżeli chodzi o narzędzia. Całe palety farb projektowane są z przeznaczeniem do korzystania z pędzli (a to że oszukujemy dodając do nich rozcieńczalniki, żeby rozdmuchać je aerografem to materiał na osobny akapit). Figurkowe hobby nigdy by nie rozwinęło się do obecnego stanu gdyby nie tradycyjne pędzle.

 

Malując pędzlem szanujemy sięgającą zarania dziejów tradycję i sztukę malarską. Wszystkie najsłynniejsze dzieła w historii ludzkości zostały naniesione pędzlem na płótno, drewno, ceramikę czy też inny nośnik. To nad nimi zachwycają się kolejne pokolenia. 

 

Widział ktoś kiedyś galerię sztuki z bohomazów zrobionych aerografem, albo namalowanych cyfrowo i wydrukowanych obrazków z deviantarta? Nie sądzę, i nie życzę nikomu aby musiał kiedyś tego doświadczyć. 

Bądźmy jak Rembrandt, nie jak łysy Seba z puszką spreju piszący na murach prawdę o papieżu albo klubach piłkarskich.


 

 


 

Warto również wspomnieć o tym, jaki wpływ mają na nas narzędzia, z których korzystamy w naszej malarskiej przygodzie. Każdy korzystający z aerografu (po zastosowaniu odpowiedniej ilości przymusu) wyzna wam, że jest to narzędzie straszliwie rozleniwiające. Wszelkie wyzwania i pomysły z którymi mamy styczność, staramy się rozwiązać psiknięciem mgiełki z aero.

 

Trzeba zrobić NMM na 50 mieczach w oddziale? Taśma malarska z i jedziemy z tematem!

Trzeba pomalować makiety do klubu na turniej za dwa dni? BRRRRRRRRRRRRRRRR! PSSSSSSSST! PSSSSSSSSST!

Cała armia demonów/spejsmarinów/chaosu/eldarów/drzew/pojazdów/duchów składająca się z jednego, max dwóch dominujących kolorów? Oczywiscie że nikt nawet nie podejmie prób zrobienia tego tradycyjnie.

 

W efekcie czego tracimy możliwości i szansę na podniesienie swoich umiejętności. Nie przećwiczymy samodzielnego rozkładania światła, blendingu, highlightów, kontroli farby, nic. Co najwyżej pomalujemy rant podstawki na czarno (bo je oczywiście też malujemy aero).

Jeżeli faktycznie chcecie podciągnąć swoje umiejętności, sięgnijcie po tradycyjny, polski pędzel z naturalnego włosia.



To były naprawdę dwa długie popołudnia...

 

 

 

 

Nie muszę chyba wspominać, że malowanie aerografem jest uważane przez większość społeczności za najzwyklejsze w świecie oszukiwanie. Armie i figurki pomalowane w ten sposób natychmiast da rozpoznać na pierwszy rzut oka. Wzbudzają one niesmak, zwłaszcza wśród osób, które są TRUE w hobby i pielęgnują tradycję o której pisałem wcześniej. Według danych instytutu trustmebro.org, który przeprowadził ankietę wśród 10 milionów graczy gier bitewnych, ponad 99.8% badanych wolałoby grać przeciwko niepomalowanym figurkom niż malowanym aerografem.

 

Liczby mówią same za siebie.

 

Nie będę się tu specjalnie rozwodził w temacie konkursów malarskich, bo tu oczywiście coś takiego automatycznie jest skreślane. Profesjonaliści w jury natychmiast wiedzą co z takimi pracami zrobić.



Malowanie pędzlem to JAKOŚĆ! (a że 90% tego figsa to aero to inna sprawa).

 

 

 

 


 

Każdy kto kiedykolwiek interesował się tematem, zdaje sobie sprawę jak kosztowną inwestycją jest korzystanie z aerografu. Jego zakup to poważna inwestycja, sięgająca często ponad tysiąca złotych (za samo pióro!!!), do których dochodzi jeszcze koszt kompresora, słoika z uchwytem, chemii, rozcieńczalników, płynu do czyszczenia, rękawiczek gumowych i masek (bardzo trudno dostępnych w czasie pisania artykułu) i najprawdopodobniej też nowej palety farb dedykowanych do aerografu. Wszystko przyprawia o zawrót głowy, zwłaszcza że można za to kupić kilka grywalnych armii do Warhammera: np. 5000 punktów Sylvanethu (zrobionych w 100% z kasztanów i szyszek znalezionych w parku) lub 10 Marisnowych Repulsorów wyciętych z kartonu.

 

Na rynku nie ma przecież tanich kompresorów i aerografów za 70zł na których można poznać podstawy, ani mitycznego Flow Improvera, który po połączeniu z odrobiną wody przepchnie przez aerograf nawet najbardziej upartą farbę akrylową. 



Przed zakupem warto sprawdzić czy wysyłka zawiera wniesienie na piętro...

 

 

 

Producenci farb nie chcą abyście o tym wiedzieli, ale nakładanie farby aerografem ja po prostu... marnuje. Wstyd się przyznać ile trafia na model a ile ląduje na kartce testując czy dobrze dobraliśmy igłę, ciśnienie i gęstość mieszanki. Ile ląduje za modelem na naszych rękach, ścianach i meblach.

Dodatkowo przez to, że aerograf nakłada super cienką warstwę koloru, musimy często nakładać ją po kilka razy, aby przynajmniej trochę upodobnić model do bazy nakładanej pędzlem, aby nie wzbudzać podejrzeń dlaczego widać u nas tyle detali na modelu.

 

Przy okazji upodabniania, muszę też wspomnieć o kolorach. Kolory psiknięte z aerografu a to co mamy w buteleczce z farbą to często dwie zupełnie różne bajki. Obiecywano nam super jaskrawy Moon Yellow a tu klops, wychodzi nam ledwo bladobrązowy Sad Moon Dust Brown. Oczywiście nie ma na to wytłumaczenia w postaci stosowania odpowiednich kolorów bazowych aby uzyskać wysycone, jasne docelowe kolory (zaraz zaraz... czy tak nie działa system farb Citadel? Base, layer... nieee!). Skoro psikamy z aerografu super cienką warstwę to powinna być super matowa i kryjąca! 

Chyba jednak lepiej malować pędzelkiem, hm?

 

 

 

 

 

 

Ostatnim z technicznych aspektów, które powinienem poruszyć są warunki, w których maluje się aerografem. Kompresor, przewody i cały osprzęt wymagają naprawdę ogromnych zapasów miejsca. Wystarczy spojrzeć na przykład ze zdjęcia, to moja prywatna hala produkcyjna wynajmowana na ten cel, stylizowana na małe biurko w domowym zaciszu, abym nie czuł się odosobniony w tej ogromnej, pustej przestrzeni. Ktoś mógłby powiedzieć, okej ale czemu tak drastycznie? Nie dało się wynająć piwnicy? Albo sprzątnąć normalnego biurka?

 

Otóż nie! A to ze względu na hałas, który generuje kompresor. Na początku mojej malarskiej przygody spędziłem kilka długich miesięcy w więzieniu za nagminne zakłócanie porządku i skargi od mieszkańców z bloku w którym mieszkam i dwóch sąsiednich. Nauczyło mnie to dwóch rzeczy: nie malownia w obszarze zabudowanym i tego że ludzie z chowu klatkowego są strasznie drażliwi. 


 


Fragment hali w której używam aerografu, tymczasowo zamieniona  w studio fotograficzne.


 

 

 

Częstą wymówką i uzasadnieniem osób, które nadmiernie korzystają z aerografu, jest czas oszczędzony na malowaniu. Jest to oczywiście bzdura, bo TRUE hobbyści wykorzystując puszki z kolorowym sprayem, techniki takie jak stippling, wetblending i loaded brush mogą uzyzskać porównywalny lub lepszy efekt w tym samym czasie. A że to wymaga doświadczenia i precyzji? Cóż, tu wychodzi wspomniany wcześniej aspekt rozleniwienia i skilla nabywanego z malowaniem pędzlem.

Poza tym, można też po prostu zlecić pomalowanie armii i oszczędzić jeszcze więcej czasu. Nie zapomnijcie tylko powiedzieć malarzowi, żeby nie oszukiwał!



 

 

 

Fani aerografów jako argument często przytaczają argument w postaci malowania pojazdów i dużych potworów, których wykonanie jest znacznie ułatwione przez aerograf. Umiejętnie zrobiony pre-shading tak naprawdę sam potrafi załatwić efekt WOW na dużych modelach, na który nakłada się najczęściej 1-3 warstw koloru i model jest gotowy do wykończeniówki. Ponownie jest to tylko WYMÓWKA, bo wystarczy wziąć większy pędzel i nasze skrzydła i czołgi są pokryte solidnym strupem farby. A ślady po pociągnięciach pędzla? Nierówno rozłożony kolor?

 

Jak mawiał klasyk malarstwa Bob Ross:
"There're no mistakes, only a happy accidents!"

 

Ślady to nic innego jak dodatkowa faktura, której NIE DA SIĘ uzyskać aerografem, a która jest bardzo cenionym i szanowanym efektem. Przebarwienia i przebijające kolory poprawiają realizm malowanych modeli, pokazując jak czerpiemy inspirację z natury.


 

 

 

 

 

Na koniec być może mało oczywista sprawa, ale z pewnością odmieni pogląd wielu osób na malowanie. 

 

 

"Kobiety uwielbiają mężczyzn malujących pędzlem."

 

To fakt, udowodniony naukowo, o którym miałem przyjemność porozmawiać z profesorem psychologii z Wyższej Szkoły Szamanizmu i Przywoływania Deszczu w Piotrkowie Trybunalskim. Wykazał on, że kobiety wykazują zdecydowanie większe zainteresowanie osobnikami płci męskiej, które naśladują ich własne zachowania (stąd również wynika popularność kabaretów których główną siłą przebicia jest chłop przebrany za babę). 

 

Jednym z takich zachowań jest makijaż, nakładany oczywiście... pędzlami! Całą masą rozmaitych pędzelków. Rytuał, który odgrywa kluczową rolę w życiu kobiety. Stąd też ich naturalne zainteresowanie osobnikami, które podobne praktyki stosują w swoim hobby, które jest dla nich ważne.

Poza tym z pewnością docenią wasze dusze artystów!

 

Jeżeli do tej pory mieliście problem z dziewczynami, może już pora wyłączyć aerograf?

(Artykuł celowo nie porusza korelacji między innymi płciami niż kobiety i mężczyźni bo wpisy z dziedziny "Fantasy" mamy zaplanowane na piątki).

 

 

 

Podsumowując swoje wyznanie: malowanie pędzlem to przepis na sukces w hobby figurowym, nieustający wzrost umiejętności, oraz wygranie w życie!

 

Nie czekajcie, sprawdźcie nasza ofertę pędzelków z naturalnego włosia Kolinsky! [link]